Pierwszą noc w L.A. mamy już za sobą. Zjedliśmy śniadanie w wersji kontynentalnej, upewniliśmy się, że mamy pokój na drugą noc… a właśnie, zapomniałem Wam powiedzieć, że mieliśmy wczoraj mały problem z rezerwacją i akceptacją karty kredytowej. Jest to jedyne miejsce oprócz Nowego Jorku, w którym zostajemy 2 dni, rezerwacji dokonaliśmy ponad miesiąc temu lecz motel nie ściągnął jeszcze należności za drugą noc, a próbując to zrobić wczoraj wynikły komplikacje. Na szczęście wszystko zakończyło się pozytywnie i możemy spokojnie jechać do Universal Studios Hollywood.
Zwiedzanie i korzystanie z atrakcji tego niesamowitego parku rozrywki zajęło nam 9 godzin, ale naprawdę było warto, opuściliśmy miasteczko Universal ze wspomnieniami pełnymi wrażeń, emocji, zdumienia i podziwu, gdyż nigdy wcześniej nie przyszło nam przeżyć tylu przygód w jednym miejscu na raz. W pierwszej kolejności poszliśmy do Special Effects Studio gdzie byliśmy świadkami jak w prosty sposób uzyskuje się efekty specjalne. Do jednego z trików wybrano Dagę, która stojąc na podeście miała krzyczeć. Nagle na głównych ekranach pojawiła się Daga w scenie z King-Konga, w której to olbrzymi potwór chwyta ją łapą na szczycie nowojorskiego drapacza chmur. Kolejną atrakcją, na którą się wybraliśmy była wycieczka po najbardziej znanych planach zdjęciowych oraz King-Kong Ride 360 3D, gdzie na ekranie, który otaczał nas dookoła toczyła się walka w technologii 3D pomiędzy Tyranozaurem, a King-Kongiem. Planów zdjęciowych było naprawdę sporo, ale najbardziej utkwiła nam w pamięci przystań dookoła której pływał rekin z filmu “Szczęki”, scena katastrofy lotniczej z filmu “Wojna Światów” oraz Wisteria Lane czyli ulica z serialu “Gotowe na wszystko”, która tak naprawdę nazywa się Colonial Street. Po tej ponad półtora godzinnej wycieczce poszliśmy na show “Water World”. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć na własne oczy. W skrócie była to kombinacja efektów pirotechnicznych oraz kaskaderskich, którym towarzyszyła sceneria z filmu “Wodny Świat”.
Wszystkie wcześniej opisane przez mnie atrakcje znajdowały się w górnej części parku, natomiast pozostałe ciekawe punkty parku w tym wszelkie kolejki górskie znajdowały się w dolnej części. Zaliczyliśmy tam 3 kolejki górskie z różnego rodzaju efekatmi specjalnymi, które niestety były najbardziej oblegane przez zwiedzających. W kolejce do Mumii oraz Jurassic Park musieliśmy stać po około 40 minut natomiast półtorej godziny zajęło nam czekanie na Transformers 3D Ride czego nie żałowaliśmy, gdyż naprawdę było warto… Normalnie czad… razem z Optimusem Primem ratowaliśmy Wszechiskrę, by nie wpadła w ręce okrutnego Megatrona, lecieliśmy w powietrzu ponad budynkami, później przez jeden z nich przelecieliśmy, a wszystkiemu towarzyszyły efekty 3D i 4D. Jeżeli ktoś ma mało czasu przeznaczonego na zwiedzanie Universal Studio to najlepiej właśnie zacząć od tej atrakcji
Na sam koniec zostawiliśmy sobie dom strachów, który koniec końców nie był, aż taki straszny po czym powędrowaliśmy w kierunku wyjścia i udaliśmy się w kierunku naszego motelu…
Po krótkim odpoczynku i odświeżeniu się postanowiliśmy zobaczyć L.A. nocą… najpierw podjechaliśmy pod znak Hollywood najbliżej jak tylko mogliśmy, a następnie udaliśmy się do centrum, gdzie w blasku neonów spacerowaliśmy Holywood Boulevard doszukując się jakiś znanych twarzy