Dzisiejszego dnia Michaś i Marzenka byli umówieni na rozmowę z konsulem. Michaś na godz. 10:00 w Krakowie, a Marzenka na godz. 10:30 w Warszawie. Ja siedząc w pracy i czekając na informacje chyba najbardziej się denerwowałem. Najpierw koło godz. 10:40 dostałem sms-a od Michała o treści: “got a visa
trzymam kciuki za Marzenke”. Jednak minęła godzina 11:00, a telefon dalej nie dzwoni. Zacząłem się już martwić, czy aby wszystko jest w porządku. Wpatrzony w ekran mojej komórki czekałem z niecierpliwością na chociaż najmniejsze beep ;P Godzina 11:37 dzwoni telefon, patrzę na wyświetlacz, na którym mruga napis: “Dzwoni A Marzenka”, odebrałem z sercem w gardle…. Przez pierwsze 15 sekund myślałem, że to już koniec naszych planów, naszej wycieczki, jednak Marzenka sprytnie zagrała zmartwioną i po tych kilku sekundach radośnie krzyknęła: “Dziubku MAM. Mam wizę na 10 lat!!!”. Zaraz szybko zadzwoniłem do mojej mamy żeby przekazać dobrą wiadomość, usiadłem wygodnie w fotelu i odetchnąłem czując wciąż ból po zaciśniętych kciukach ;D
