Siemanko,Pozdrowienia ze słonecznego Chicago!
Budzimy się w motelu na przedmieściach słonecznego Chicago, jak zwykle przechodzimy przez żmudną ceremonię pakowania naszych walizek i pozostałych gratów i wyruszamy przed siebie gdzie czekają na nas nowe miejsca, ludzie i przygody

Nie oddaliliśmy się od Chicago nawet na 7 km, a już musieliśmy się zatrzymać przy kolejnym celu naszej wycieczki. Był nim dom i pracownia Franka Lloyda Wrighta, amerykańskiego architekta modernistycznego, jednego z najważniejszych projektantów XX wieku. Słynął on z tego, iż czerpał natchnienie z natury, a do swych prac wykorzystywał naturalne materiały budowlane. Można go nazwać prekursorem architektury organicznej, czyli wkomponowanej i zespolonej z naturą. Jego budowle charakteryzowała przy prostocie bryły i dużej funkcjonalności ornamentyka.
Frank Lloyd Wright Home and Studio, zwane również Oak Park House usytuowane jest na przedmieściach Chicago w Oak Park. W pobliskiej okolicy rozsianych jest ponad 30 innych domów zaprojektowanych przez Wrighta. Michał wpadł na pomysł, iż zamiast czekać na wycieczkę z przewodnikiem sam oprowadzi nas po okolicy i dostarczy nam odpowiednich informacji. Zakupiliśmy więc mapę i udaliśmy się w pieszą wycieczkę po okolicznych ulicach. Mijane przez nas domy pod wieloma względami wprawiły nas w zachwyt, najbardziej jednak zaskoczeni byliśmy ich niezwykle nowoczesnym wyglądem i formą, a warto tutaj zaznaczyć, iż projekty tych budynków powstały na początku XX wieku. Świadczy to o tym jak bardzo Frank Lloyd Wright wybiegał na przód ze swoimi wizjami.
Gdy wycieczka dobiegła końca i trafiliśmy spowrotem do naszego auta podążyliśmy na południowy wschód do Indianapolis, miasta słynącego z wyścigów samochodowych. Rokrocznie od roku 1911 w ostatnią niedzielę maja odbywają się tutaj wyścigi Indianapolis 500. Wyścig rozgrywany jest na dystansie 500 mil, czyli 200 okrążeń na torze Indianapolis Motor Speedway i jest jednym z największych wydarzeń sportowych na świecie, oglądanym na żywo przez około 270 tysięcy widzów.
Niestety zapomnieliśmy o przestawieniu zegarków o godzinę do przodu i gdy dojechaliśmy na tor wyścigowy okazało się, iż jest on zamknięty. Jednak bardzo miły stróż tego obiektu pozwolił nam wjechać i się rozejrzeć. Akurat dobrze trafiliśmy, gdyż zespół Chevroleta przygotowywał swoje maszyny do kolejnego wyścigu. Mieliśmy tym samym okazje podziwiać sportowe wersje Chevy Camaro oraz bolidy Formuły 1. Udało nam się również niespostrzeżenie wejść na tor wyścigowy i usiąść na asfaltowej nawierzchni, po której każdego roku mknie tysiące sportowych samochodów walczących o tytuł najszybszej maszyny. Mile zaskoczyła nas pobliska toaleta, z której przyszło nam skorzystać, a która swym surowym wyglądem przypominała co najmniej boksy dla koni, a ręcę można było umyć w jednym ze wspólnych korytek ;D
Gdy opuściliśmy Indianapolis godzina była już późna przez co zrezygnowaliśmy ze zwiedzania Muzeum Lotnictwa w Dayton i jadąc dalej na wschód dotarliśmy do miejscowości Mill Run w Pensylwanii. Wiedzieliśmy, że musimy gdzieś przenocować, gdyż następnego dnia mieliśmy zwiedzać Fallingwater, kolejny projekt Franka Lloyda Wrighta. Poszukiwania noclegu nie trwały zbyt długo, z racji, iż nigdzie w okolicy nie było żadnych moteli, stanęliśmy na najbliższym przydrożnym parkingu. Co prawda było ciemno, ale wiedzieliśmy po dobiegającym do nas szumie, iż gdzieś w pobliżu znajduje się rzeka. Długo nie trzeba było czekać i wszyscy w samochodzie niczym małe dzieci zasnęli ze zmęczenia.